To że Hiszpania nie będzie uczestniczyć po stronie III Rzeszy w II wojnie światowej wcale nie było takie pewne. Generał Franco przez jakiś czas był gotowy i otwarty na taki scenariusz. Co więcej, istnieje tajny protokół, zgodnie z którym Hiszpania zobowiązywała się przystąpić „do obecnej wojny przeciwko Anglii (…) w momencie wyznaczonym za jednomyślną zgodą wszystkich trzech potęg [Państw Osi]”. Dlaczego więc Hiszpania ostatecznie nigdy nie wzięła udziału w II wojnie światowej?
Pierwszą część artykułu Dlaczego Hiszpania nie wzięła udziału w II wojnie światowej? – część 1 znajdziecie tutaj
Franco el Gallego
Generał Franco urodził się w Ferrol, a więc z pochodzenia był Galicyjczykiem. Hiszpanie mają utartą opinię na temat ludzi z tego regionu 😉 Najczęściej mówi się, że gallego, którego spotkasz na schodach, nigdy nie wie czy po nich wchodzi czy schodzi (no sabe si sube o baja). Ale to raczej nie jest tak, że nie wie, tylko że ci tego jasno nie powie. Galicyjczycy umieją być bardzo dyskretni, niejaśni, dwuznaczni, a nawet wręcz sprytni i przebiegli. I taki właśnie był Franco.
Jeden z autorów, których czytałam (Juan Eslava Galán) określa Generalísimo jako człowieka, który umiał “nadar y guardar la ropa” (pływać i jednocześnie pilnować ubrania). Nie mamy w języku polskim idealnego odpowiednika tego wyrażenia, ale oznacza ono człowieka, który zobowiązując się do czegoś i podejmując jakieś ryzyko jednocześnie od razu zapewnia sobie łatwą i szybką możliwość wycofania się z układu, zawsze ma gotowy plan B, żeby uchronić się od ewentualnej porażki. Coś jakby działał na dwa fronty albo starał się ciastko zjeść i jednocześnie dalej je mieć.
Franco układał się z Hitlerem, ale oddalał w czasie oficjalne wkroczenie Hiszpanii w II wojnę światową. Pomagał Rzeszy, ale tylko potajemnie. Jednocześnie w Hiszpanii cały czas działały angielskie konsulaty i ambasady, a Caudillo twierdził, że jego kraj nie jest aktywną (wojującą) stroną konfliktu. (Choć właśnie nie mówił, że jest krajem neutralnym. Oto typowy styl gallego: używa się słów dwuznacznych, żeby nie skłamać ale i jednocześnie nie powiedzieć do końca prawdy ;-)).
Postępując zgodnie ze swoją filozofią, przebiegły Franco myślał o tym, żeby włączyć się do wojny przy samym jej końcu, kiedy Anglia będzie już dostatecznie słaba i łatwa do pokonania. Czekał na stosowny moment, na tyle wczesny, żeby zdążyć powiedzieć “pokonaliśmy Anglię” (a nie “przyszliśmy na gotowe”), ale jednocześnie na tyle późny, żeby się za bardzo nie napracować. Ten moment nigdy nie nadszedł, bo Wielka Brytania opierała się dłużej niż tego oczekiwano. A potem do gry wkroczyły Stany Zjednoczone.
Biedna Hiszpania
Drugim ważnym powodem, dla którego Hiszpania ostatecznie nigdy nie wzięła udziału w II wojnie światowej było jej totalne zubożenie i wycieńczenie. Po wojnie domowej 1936-39 kraj był totalnie spustoszony. Brakowało wszystkiego, od pszenicy na chleb począwszy a skończywszy na takich materiałach, jak paliwo do czołgów i samolotów. Hiszpanii najzwyczajniej w świecie nie było stać na kolejną wojnę, choć z drugiej strony wiadomo, że w krajach, w których rządzą dyktatury militarne pieniądze na wydatki wojenne zawsze się ostatecznie znajdują.
Zwróćcie uwagę, że w tajnym protokole z Hendaye napisano, że Hiszpania wkroczy do walki “jak tylko zostanie jej udzielona niezbędna do przygotowania się [do takiego działania] pomoc militarna”. A ponadto “Niemcy zagwarantują Hiszpanii pomoc finansową, dostarczą jej produktów spożywczych oraz surowców, a także zadbają o potrzeby narodu hiszpańskiego oraz potrzeby wojenne”.
Jesteśmy w świecie polityków i Franco el Gallego. Tak więc zapis ten ma dwie możliwe interpretacje. Albo bieda w Hiszpanii była dla Generallisimusa dobrą wymówką, żeby się wobec Niemców ostatecznie nie zobowiązać (tym bardziej, że po spotkaniu w Hendaye Franco miał jasność, że Hitler mu Maroka nie podaruje). Albo też Hiszpania faktycznie była gotowa dziarsko wkroczyć do walki, o ile tylko Niemcy dostarczyliby pożywienia i sprzętu. Jako że zrobić tego nie chcieli, sprawa ostatecznie ucichła.
Ci sprytni (i bogaci) Anglicy
Ale w grze był jeszcze jeden czynnik i któż wie, czy nie bardziej nawet decydujący niż bieda i asekuranctwo generała Franco. Anglicy.
Pomimo potęgi III Rzeszy Anglia kontrolowała morza i Ocean Atlantycki. Hiszpania zaś była skazana na pomoc zewnętrzną, bo jak wspomnieliśmy nie produkowała dostatecznej ilości produktów spożywczych, żeby wyżywić swój kraj. Pszenica i mięso płynęły do niej głównie z Argentyny i Kanady, a żeby dopłynąć niezbędne było pozwolenie Anglików. Wielka Brytania udzielała Hiszpanii tzw. navicerts, tzn. albo statek przepuszczała albo nie. Churchill zdawał sobie sprawę, że Hiszpania balansuje na cienkiej linii i trzymał smycz bardzo krótko. Przyznawał Franco tylko tyle statków, żeby generał czuł respekt, czuł się od Anglii zależny i nie posunął się za bardzo w stronę Rzeszy. Co więcej, kiedy w 1941 roku odkryto, że niemieckie łodzie podwodne korzystają z pomocy hiszpańskich portów, Anglia natychmiast zagroziła Franco, że “nie będzie więcej navicerts”. I Franco automatycznie wycofał się z tej formy pomocy Hitlerowi.
Ale to nie wszystko. Ci sprytni Anglicy byli przy kasie i okazali się naprawdę przebiegli. Od początku wojny wykorzystywali swoje placówki dyplomatyczne w Hiszpanii do szpiegowania i… przekupywania. Od połowy 1940 roku Wielka Brytania wyłożyła ogromne sumy pieniędzy, które za pośrednictwem handlowca Juana Marcha trafiały do wielu hiszpańskich generałów, m.in. Aranda, Varela (Minister Wojska), Martínez Campos (szef Sztabu Generalnego), Kindelán. Niektórzy badacze (Juan Eslava Galán) mówią o całkowitej kwocie równej 600 milionów ówczesnych peset. Czego oczekiwano od opłacanych wojskowych? To byli najbliżsi współpracownicy i doradcy Franca. W zamian za pieniądze w kluczowym momencie (czyli w czasie największych sukcesów III Rzeszy, gdy Franco najbardziej gotowy był oficjalnie poprzeć Państwa Osi) powtarzali Generalísimo, że Hiszpania nie była jeszcze gotowa do wojny, z militarnego puntku widzenia oczywiście. I dzięki temu decyzja o ostatecznym wejściu do gry odwlekała się, odwlekała się i ostatecznie upadła.
W 2009 roku ukazała się powieść Marii Dueñas El tiempo entre costuras (po polsku wydana jako “Krawcowa z Madrytu”), która w genialny sposób obrazuje lata 40 w państwie generała Franco i szpiegowską działalność Anglików. Kilka lat później Antena 3 wyemitowała bardzo dobry serial pod tym samym tytułem. Bardzo je wam polecam, jeżeli temat Hiszpanii i II wojny światowej was zainteresował. To właśnie Wielka Brytania w olbrzymiej mierze przyczyniła się do tego, że Hiszpania ostatecznie nigdy nie wzięła udziału w II wojnie światowej. A nawet, jak twierdzą niektórzy, dzięki swojej División Azul (Niebieskiej Dywizji) przyczyniła się do zwycięstwa Aliantów. Ale to już zupełnie inna historia…
Korzystałam z: Juan Eslava Galán El tiempo del miedo, Ignacio Merino Serrano Suñer. Conciencia y poder, David Wingeate Pike Hiszpania a Trzecia Rzesza, archiwum ABC, El Mundo, El Confidencial i Wikipedii.